OBOWIĄZUJE ZASADA- JEDEN WIERSZ DZIENNIE
nie podlegam wątpliwości
co najwyżej błędnym współrzędnym
doprowadzającym mnie
na skraj załamania uwydatniającego
każdą nierówność między nami
taki dajmy na to wzrost
to
że musisz stawać na palcach żeby
do mnie podejść
czy obracanie wszystkiego przeciwnością
w moją stopę
zawsze kończy się kłótnią
przez którą mnie na ręce rosną cegły
a ty stajesz się niedomknięta
niedopracowana
i jakby głodna pochwał płynących
z każdej napotkanej osoby strumieniami
tak jakbyś chciała mi pokazać
że nie wystarczająco jeszcze jestem
że może i chciałabyś mnie zatrzymać
ale nie ulegam wątpliwości
a to może w przyszłości procentować
potomstwem
Offline
Popieram Annę. Lepiej nie. Z tego mogłyby być dzieci, ale nie tylko peel z wiersza miałby wpływ na ich "wygląd". Z tego co ja wyczytałem, dwie osoby występujące w tekście powyżej nie mają łatwego kontaktu, co też przełożyłoby (lub mogłoby) się na potomstwo. Tak mi się zdaje.
Sam tekst traktuje o ważnych rzeczach, a na pewno ważnych dla podmiotu, ja lirycznego. Szkoda, że od połowy zrobiło się przewidywalnie i zapis (forma) wziął górę nad treścią. Takie me wrażenie. Pozdrawiam
Offline
lepiej nie.
to mnie troszkę dziwi
bo tak czytacie i czytacie
i nie wiem skąd to
bo przecież w samym tekście
jest, że nie. że nie chce.
więc?
a co do przewidywalności
kłótnie są takie
bla bla bla, kotku..
miau, miau, miau piesku
a tam dziecko jeszcze zza okna
(taty)
ależe, ależe, ależe.
bum!
stąd pewnie i tekst taki
nie wiem
nie jestem obiektywny
Offline